Kilka miesięcy temu na półki Rodziny Eko zagościły przybory do tradycyjnego golenia. Maszynki na żyletki, żyletki i pędzle to te najbardziej podstawowe i niezbędne rzeczy w tej kwestii. W tym wpisie podzielę się z Wami swoimi osobistymi doświadczeniami z powrotu do tradycji, choć u mnie można powiedzieć o przejściu na jasną stronę mocy :)
Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Podzielić ją mogę na 3 części:
Oczywiście jeśli teraz golisz się brzytwą lub maszynką elektryczną to nie zmieniaj tego. Powyższa lista dotyczy tylko porównania maszynek na żyletki z jednorazówkami lub tymi z wymiennymi ostrzami.
Wybór maszynek jest dość duży. Na samym początku należy zastanowić się z jakiego materiału ma być maszynka na żyletki. Długo szukaliśmy jakiegoś kompromisu do sklepu, żeby jakość szła w parze z ceną. Podjęliśmy decyzję, że mają to być maszynki w całości z metalu, bez żadnych plastikowych elementów. Takie które będą służyły nawet przez 50 lat albo i dłużej. Zdecydowaliśmy się na maszynki niemieckiego producenta Mühle. Są one droższe od tych plastikowych, ale "durability is sustainability" więc w dłuższej perspektywie czasu są tańsze.
Trochę nas boli kiedy widzimy blogerów promujących lub inne sklepy wprowadzające maszynki z wymiennymi końcówkami, bądź na żyletki, ale wykonane z plastiku. My strasznie nie lubimy kompromisów i dlatego nie sygnujemy plastiku swoim logiem ;) Nawet jeśli taka plastikowa maszynka miałaby mieć super certyfikat Fair Trade to wciąż plastik. Poza tym niektóre maszynki jednorazowe robione są w Europie więc po co im certyfikat skoro mamy przepisy regulujące prawa pracowników? Tak, wiem że trochę spłycam problem certyfikacji Fair Trade. W mojej ocenie w przypadku maszynek do golenia jest to zwyczajnie chwyt marketingowy a nie rzeczywista zmiana.
Po tym krótkim wyżaleniu się mogę przejść dalej do opisywania podziału maszynek na żyletki, a te mogą dzielić się w zależności od:
Każdy z powyższych rodzajów maszynek będzie różnił się ceną w zależności od rozwiązania. Najtańsze są te wieloczęściowe bez regulacji ostrza. Nie oznacza to jednak, że są gorsze bo to zależy od osobistych preferencji.
Żyletki - wszystkie żyletki robione są ze stali nierdzewnej i każda pasuje do wszystkich rodzajów maszynek. To kolejny plus, że nie trzeba uzależniać się od danego producenta. Jednym bardziej będą pasować tańsze żyletki, np. Derby Extra czy Derby Premium, inni wybiorą droższe i ponoć najostrzejsze Feather czarne bądź żółte, a jeszcze inni zdecydują się na kompromis wybierając żyletki Mühle. To już kwestia indywidualnych preferencji. Nie są one bardzo drogie więc czasem warto poeksperymentować z różnymi.
Mydło / pianka / krem do golenia - choć niektórzy golą się na sucho to zdecydowana większość lubi poślizg przy goleniu. Tak, można użyć zwykłego mydła, choć efekty nie będą tak dobre jak przy użyciu mydła do golenia. Najlepsze są sodowo-potasowe, dają gęstą, obfitą i trwałą pianę. Gotowe pianki do golenia też dość słabo wypadają w porównaniu z takim mydłem, przede wszystkim dlatego że nie pokryją dokładnie skóry twarzy zatrzymując się na zaroście.
Pędzel do golenia - niby nie jest konieczny, ale z nim golenie zarostu na twarzy jest dużo łatwiejsze. Dobry pędzel rozprowadza pianę dokładnie po całej twarzy. Należy nim wykonywać okrężne ruchy, żeby piana miała okazję dotrzeć do włosów pod każdym kątem. Żeby trochę utrudnić życie jest wiele różnych rodzajów pędzli do golenia. Te najtańsze wyrabiane są ze szczeciny (włosia świni), które jest dość sztywne. Dużo lepsze jest włosie borsuka, choć i tu są różne kategorie jakościowe. W kolejności rosnącej jakości (i ceny) są to pure badger, best badger i silvertip badger. Dla tych, którzy chcą mieć wegańskie rozwiązania są też pędzle z syntetycznym włosiem. To obecnie produkowane dorównuje jakością włosiu borsuka, są też równie miękkie. Istotną zaletą włosia syntetycznego jest to, że schną dużo szybciej co może przydać się w podróży.
Odpowiednio przygotowana twarz do golenia - najlepiej golić się po kąpieli. Pory skóry są wtedy rozszerzone i włosy łatwo ścinają się. Zamiast kąpieli można z powodzeniem wykorzystać gorący ręcznik położony na twarz. Warto jednak wcześniej umyć ją a nawet wykonać lekki peeling.
Ręce - mogą być własne, albo cudze. W drugim przypadku fajnie, żeby ich właściciel nie został ich pozbawiony :P
Ałun - przyda się na zacięcia. Może to być malutki sztyft specjalnie na zacięcia, albo duży którego używacie też jako dezodorantu.
Coś po goleniu - mogą być to ulubione balsamy, kremy czy zwykły naturalny olejek (nie eteryczny).
Wszystko dotyczące golenia tradycyjnego znajdziecie na forum brzytwa.org. To był i nadal jest mój skarbiec wiedzy w tym temacie. Rodzaje wszystkiego, opinie, wsparcie merytoryczne, opisy techniki, jak golić się. Jeśli czegoś tam nie ma to znaczy, że to nie istnieje.
W oparciu o to forum szukałem nawet polskiego producenta maszynek ale okazało się, że niestety zakłady już upadły, albo nie produkują.
Cały czas staram się namówić Żonusię, żonuniuniunię, żonusiunieczkę (pewnie teraz przeczytaliście to głosem Marcina Dańca) na zaczęcie golenia nóg maszynką na żyletki. Póki ma zapas jednorazówek (kończy się powoli) to nie czuje jeszcze takiej presji. A jak skończą się to powiem, że nie pójdę do sklepu i nie kupię :P A jeśli dalej nie da się przekonać to chyba będę musiał ogolić swoje!
Po długich wyborach zamówiłem maszynki i żyletki do sklepu. Wziąłem też 1 dla siebie. Od momentu złożenia zamówienia przestałem się golić. Nawet teraz pisząc ten artykuł przypominam sobie tą ekscytację i niecierpliwość z oczekiwania na paczkę.
W dniu kiedy dotarła miałem szczęście, że dzieci poszły w miarę szybko spać. Celowo nie wziąłem dla siebie pędzla, bo uznałem to za zbytek. Grubo ponad rok temu skończyłem używać żelu do golenia i przeniosłem się na mydło. Najpierw było to zwykłe mydło sodowe w kostce, którego jak każdy stereotypowy facet używałem do mycia wszystkiego. Później do golenia postanowiłem wypróbować mydło potasowe, którego też użyłem przy pierwszym goleniu maszynką na żyletki. Wcześniej goliłem się przy użyciu Gilette Mach 3, której byłem wierny przez 16 lat. Jednej i tej samej kilka razy dokupując tylko zapas ostrzy.
Wróćmy do paczki z maszynkami. Dla siebie wybrałem maszynkę do golenia na żyletki MÜHLE R89 z zamkniętym grzebieniem. Przy wyborze żyletek stwierdziłem, że zaufam instynktowi i wziąłem żyletki MÜHLE. Maszynka w pudełku wyglądała perfekcyjnie. Błyszcząca, z grawerem na rączce. W dłoni również leżała bardzo dobrze. Jest dużo cięższa od plastikowych co przypomniało mi o tym, żeby nie dociskać jej w czasie golenia.
Przez to, że maszynka w pudełku była już złożona nie miałem problemu z zamocowaniem żyletki. Rozkręciłem ją trzymając głowicę i kręcąc rączką. Odłożyłem na pralkę wszystkie części, ostrożnie wyjąłem 1 żyletkę i trzymając ją za krótsze boki umieściłem na wystających bolcach przykrywki. Nakryłem ją grzebieniem i delikatnie trzymając za krótsze boki zacząłem przykręcać rączkę do momentu oporu. Żyletka w środku nieco wygięła się wymagając od użytkownika przesuwania po twarzy pod odpowiednim kątem około 30°.
Wziąłem prysznic obficie polewając twarz ciepłą wodą. Do małego pojemnika, którego używam do napełniania wiadra wodą szarą nalałem gorącej wody. Zwilżyłem jeszcze raz zarost ciepłą wodą, bo wcześniej wytarłem buzię ręcznikiem. Nałożyłem ręką, wykonując okrężne ruchy, cienką warstwę czarnego mydła potasowego. W miejscach gdzie było już zbyt sucho zwilżałem rękę i dalej robiłem pianę na buzi. Gotowa piana wyglądała tak.
Teraz nastąpił punkt kulminacyjny - pierwsze pociągnięcie, rozdziewiczenie w świecie golenia tradycyjnego. Cała teoria w głowie buzowała, nerwy sięgały zenitu. Przyłożyłem maszynkę do policzka, lekko przechyliłem ją, żeby była pod odpowiednim kątem iii... pięknie ścięła cały zarost. Wręcz książkowo poszło. Sam byłem w szoku! W ten sposób zgoliłem całą buzię najpierw z włosem, czyli w większości przypadków z góry na dół a niekiedy pod lekkim skosem. Znów zwilżyłem twarz i naniosłem nową porcję mydła. Drugie przejście wykonałem w poprzek włosów, czyli pod kątem. Znów zwilżyłem twarz, naniosłem ostatnią porcję mydła i trzecie przejście wykonałem pod włos. W ten sposób zgoliłem resztki zarostu otrzymując w wielu miejscach PN (pupę niemowlaka).
Po trzecim przejściu zmyłem z twarzy tym razem zimną wodą resztki mydła i obejrzałem się w lustrze. Czy zaciąłem się przy pierwszym goleniu? Tak. Mam wystający pieprzyk przy krawędzi szczęki i lekko go zahaczyłem. Do tej pory czasem mi się to zdarza, choć już rzadko. Jeszcze jedno zacięcie znalazło się przy gardle gdzie poczułem się zbyt pewnie i trochę przejechałem żyletką w bok (ewidentnie mój błąd). Na wszystkie zacięcia stosuję ałun 115 g, a raczej to co z niego zostało po ponad 2 latach używania.
Patrzę na pająka ;)
Dokładnie opłukałem też wodą maszynkę tak aby wypłukać resztki mydła i włosów z pod ostrza żyletki a następnie pozostawiłem ją do wyschnięcia.
Na koniec nałożyłem na twarz olejek ze słodkich migdałów. Zostawił trochę tłustą warstwę, ale za chwilę miałem iść spać więc nie robiło mi to różnicy. Po goleniu trochę piekła mnie skóra co było do przewidzenia przy zmianie sposobu golenia. Olejek przyniósł dużą ulgę a do rana wchłonął się cały (nie wiem kiedy dokładnie, bo spałem).
Podsumowując maszynka bez problemu zgoliła tygodniowy zarost. Przez to, że ma zamknięty grzebień nawet taki laik jak ja nie zaciął się zbytnio przy goleniu. Żyletka gładko przesuwała się po skórze z łatwością ścinając włosy. Podrażniona skóra była normalnym zjawiskiem przy przejściu z systemówek.
Można powiedzieć, że teraz wiem już znacznie więcej na temat golenia. Faktycznie podrażnienia, o których pisałem wcześniej nie wracają. Goląc się 2 razy w tygodniu nie wykonuję 3 przejść tylko 2, z włosem i od razu pod włos. Dopasowałem odpowiednie kąty nachylenia głowicy i żyletki tak, żeby goliła wszędzie jednakowo. Czas golenia skrócił się znacznie, choć i tak wolę celebrować ten moment. Jeśli spieszę się to zdarza mi się zaciąć.
Ze 2 golenia temu postanowiłem wypróbować pędzel do golenia. Zdecydowałem się na pędzel MÜHLE Modern z syntetycznym włosiem Black Fibre i sosnową rączką. Zamówiłem też do testów mydło przeznaczone specjalnie do golenia, również od MÜHLE. Powiem Wam szczerze, że teraz golenie stało się frajdą :D Pędzel robi świetną robotę w połączeniu z tym mydłem. Piana jest obfita, gęsta i długo utrzymuje się na twarzy, czego nie mogłem powiedzieć o pianie wyrabianej ręką z czarnego mydła potasowego. Zauważyłem też dużo mniej podrażnień i mikro-zacięć nawet trochę tępą żyletką.
Innymi słowy można golić się i się golić. Do wszystkiego trzeba dorosnąć.
Następny krok to brzytwa!
Autor: Paweł Bogusz a jakże :D
0 produktów produkty produkt